Darmowy fragment publikacji:
K L A S Y K A M N I E J Z N A N A
Krzysztof Opaliński
SATYRY
universitas
SATYRY
Krzysztof Opaliński (1609-1655) wraz z młodszym bratem Łu-
kaszem należał do najważniejszych i najbardziej wpływowych
polityków Rzeczypospolitej za panowania Władysława IV i Jana
Kazimierza. Jako wojewoda poznański podpisał akt poddania się
Wielkopolski królowi szwedzkiemu pod Ujściem w 1655 i już po
śmierci zyskał miano zdrajcy. Jako literat zasłynął przede wszyst-
kim Satyrami, wydanymi po raz pierwszy w Lesznie w 1650 i póź-
niej wielokrotnie wznawianymi. Opaliński, gruntownie wykształ-
cony Europejczyk (studiował m.in. w Lowanium, Orleanie i Pad-
wie), znający kilka języków mecenas i koneser sztuki, a przede
wszystkim wyborny poeta, stworzył arcydzieło tego gatunku. Au-
tor Satyr posłużył się elegancką i plastyczną polszczyzną, nie uni-
kając wyrażeń potocznych i zapożyczeń z innych języków, głów-
nie z łaciny. Nawiązywał w ten sposób do bogactwa literatury
rzymskiej i nowołacińskiej, zwłaszcza do tak mocno obecnych
w niej wątków neostoickich. Niezwykłym eksperymentem for-
malnym było użycie przez Opalińskiego wiersza białego – po raz
pierwszy na taką skalę w literaturze polskiej. Autor przyglądał się
stanowi państwa i społeczeństwa, a jego złośliwe i trzeźwe, choć
nieraz drastyczne oceny odznaczają się zdumiewającą nawet po
trzech wiekach precyzją i ponadczasowością.
K L A S Y K A M N I E J Z N A N A
Krzysztof Opaliński
SATYRY
Kraków
© Copyright for Klasyka Mniej Znana
by Towarzystwo Autorów i Wydawców Prac Naukowych
UNIVERSITAS, Kraków 2004
Podstawą wydania jest edycja: Krzysztof Opaliński,
Satyry albo przestrogi do naprawy obyczajów w Polszcze należące
na pięć ksiąg rozdzielone, oprac. Lesław Eustachiewicz,
Wrocław 1953, BN Seria I, Nr 147.
ISBN 97883-242-1133-3
TAiWPN UNIVERSITAS
Wybór i opracowanie
Jakub Niedźwiedź
Projekt okładki serii
Ewa Gray
SATYRY
albo
PRZESTROGI
do naprawy rządu i obyczajów
w Polszcze należące
na pięć ksiąg rozdzielone
(wybór)
5
K. Opaliñski - Satyry.p65
5
2004-02-18, 11:31
PRZEDMOWA
Myśliłem, co by pisać pod te czasy w Polszcze,
Historyją czy rymy, czy co do zabawy?
Czy sielanki, czy fraszki, czyli sowizrzałów,
Albertusów, czy bajki, czy też oracyje,
5 Czyli mowy pogrzebne, czy gratulacyje?
Czy plęsy albo pienia godne nie wiem czegoś,
Czyli wiersze weselne, czy panegiryki?
Aleć tę zostawiwszy deliberacyją,
Co z tego pisać mają, którzy się tym bawią –
10 Mnie, przyznam, fantazyja służyć w tym nie chciała,
Raczej złe obyczaje do siebie ciągnęły
I prawie przymuszały, abym je wziął przed się.
Ledwiem tedy zamyślił i ledwiem co począł,
Ażci indignatio zaraz fecit versum.
15 Bo któż by się dla Boga strzymał w tym żelaznym
Wieku, gdy dawno złote minęły, a ledwo
Gliniany nam dziś został, i to nie iłżecki?
Jakie zbrodnie, występki, fałsze tymi czasy
Panują, i nieszczyrość, jakie oszukania,
20 Wszeteczeństwa i niewstyd, chciwość i cokolwiek
W obyczajach może być złego i brzydkiego!
Więc w rządzie pospolitym, a raczej nierządzie,
Jaka i konfuzyja, jakie zaniedbanie!
Trudno się było wstrzymać. Ale w czas przestrzegam,
25 Że chrześcijanin piszę, piszę prawowierny
Katolik, z synów jeden Kościoła świętego.
Pomnię na wokacyją chrześcijańską, która
Jeśli słowem, daleko mniej piórem i drukiem
(Bo te dłużej trwać zwykły) zakazuje szczypać
7
K. Opaliñski - Satyry.p65
7
2004-02-18, 11:31
30 Cudzej sławy. A przeto mianować nikogo
Nie myślę, ani to mam w intency i mojej
Notować osób; raczej obyczaje, które
Powszechnie zepsowane – tym życzę naprawy,
Kożdy się tkniej i osądź. Kiedy w stół uderzy
35 Krawiec, nożyc szukając, ozwą się nożyce,
Choć ich nie ruszy, czym znać, że nożyc szukano.
Poczuje się, rozumiem, każdy w swych narowach,
Gdy tu co podobnego przeczyta w mej księdze.
Ja protestor, mianować nie chcę, chyba dobrze.
40 A gdy kogo mianuję, już to z nim umarło.
W grobie też ruszać zmarłych nie myślę, chybaby
Jawnie wszystek świat wiedział, co się o kim wspomni.
Napomnieć albo przestrzec – to moja powinność.
Poprawi się kto, dobrze, nie poprawi, przecię
45 Nie we mnie będzie wina, ale w nimże samym.
O, jako siła zyszczę, choćbym znalazł tylko
Jednego i drugiego, którego by tknęła
Ta moja praca w serce i ze złego dobrym
Uczyniła człowiekiem lub synem koronnym!
50 Większa jest rzecz u Boga niżeli świat wszystek
Dusza ludzka, z której się cieszą aniołowie,
Gdy do Boga nawróci, gdy złego poniecha;
Przeto się każdy spytaj sam siebie, jeżeliś
Takowy, jakiego cię ta księga opisze,
55 Lubo tej intencyi nie ma: ciebie tykać.
I sobie ja, upewniam, nie przepuszczę, ani
Tak ślepym być nie baczę, abym nie miał widzieć,
Co we mnie nagannego. Grzysznym się być sądzę
I baczę to do siebie, stąd i siebie znajdę
60 W mej księdze, gdyż ta słusznie Icon animorum
Może być mianowana, albo więc zwierciadło,
W którym się każdy przejrzy i plamę obaczy.
Rymowi dałem pokój, choćbym-ci mu pono
Był niezgorzy podołał. Dość tak i bez rymu,
65 Bo i Niemiec sam mówi: Prawda, chocia nie rym.
8
K. Opaliñski - Satyry.p65
8
2004-02-18, 11:31
KSIĘGI PIERWSZEJ
SATYRA I
Na złe ćwiczenie i rozpasaną edukacyją młodzi
Co po tych, proszę, zbiorach, co po pełnych złotem
Skrzyniach żelaznych, które w sklepach gęsto stoją
Worków z zawięzanymi czuprynami strzegąc,
Kiedy potomek wisieć, który ma zażywać
5 Tego wszystkiego, co nań tak chciwie zgromadzasz?
Po co te wioski sprzęgasz, a sąmsiadów ciśniesz,
Ba, czasem niejednemu wszystko powydzierasz,
Kiedy ten tego nigdy nie godzien, co wkrótce
Ma po tobie dziedziczyć. (Bodaj nie dziedziczył
10 Na większą hańbę domu i niesławę swoję!).
Spytacie mię, Polacy, skąd to? Chcecież wiedzieć?
Nie umiecie ćwiczenia dawać dziatkom z młodu.
Owszem, przykładem swoim barzi ich psujecie.
Jako ma być na potym dobry, kto z dzieciństwa
15 Do wszelkiego przywyknie złego i nałogów
Niecnotliwych nabędzie? Pomnicie, co mówi
Stary poeta, że więc skorupa, która się,
Świeżą będąc, napije smrodliwej tłustości,
Już nigdy nie wycuchnie ani pachnąć będzie.
20
Toż się tu właśnie dzieje. Naprzód gdy od mamki
Dziecię odsadzą w drugim – i to ledwie – roku,
Że utyje jak cielę, tamże go zostawią
Do kilku lat, aż zgnije miedzy fraucymerem.
Całują, pieszczą, muszczą, czasem i przytulą
25 Nieostrożnie gdzie indzie, że się chłopiec zbestwi,
Ba, czasem i nauczy, i siągać już pocznie,
Gdzie nie trzeba. Tymczasem papinkami karmią.
9
K. Opaliñski - Satyry.p65
9
2004-02-18, 11:31
30
Uchowaj Boże inszej potrawy dzicięciu,
Tylko co się na ątko zwykła terminować,
Jako to: gołąbiątko, kurczątko, cielątko.
Wołowego nie dać mu mięsa ani grochu,
Trucizna nie może być dzicięciu gotowsza;
I tak między onymi roście białogłowy
Sardanapalę młode tracąc zdrowie, wszytkę
35 Na koniec i czerstwość i ochotę do cnoty,
Bo zmarnieje w więzieniu dziwczym, niż doroście,
Gdy mu i na piądź wyniść z izby nie dopuszczą,
Chyba zatkawszy gąbkę i nosek, i uszka.
A na coż go tak długo tuczysz w tym karmniku,
40 Co wżdy z niego na potym chcesz mieć, co, dla Boga?
Dopiroż-ci zaledwie po różnych przymówkach
I krewnych, i przyjaciół – pośle go do szkoły
Przykazawszy surowie i pedagogowi,
I tym, którzy są przy nim, aby długo sypiał,
45 Aby rózga na ciałku jego nie postała.
50
Roście Jaś jak cielątko, będzie wołek z niego.
Piszą wszyscy, że się Jaś uczy arcydobrze,
Skacze z szkoły do szkoły; bo ci, co go uczą,
Chcą się rodzicom cale w tym akomodować.
Już przebiegł retorykę i dijalektykę,
Już i wszytkie nauki. Szumny retor z niego:
Trzech słów nie umie słusznie wyrzec i napisać.
Toż z nim do filozofi[i] a potym do domu,
Bo umie in Barbara coś argumentować,
55 Nie w szkole, ale w mieście. Kędy w cudzych domach,
Gdy nie będzie celarent, albo też da raptim,
To nastąpi ferio, argument u męża
Potężny, który jego wszytkie insze zbije.
Odprawiwszy tak tedy swój curs i nauki,
60 Powraca już do domu człowiekiem uczonym,
Bo tak o nim i ociec, i matka rozumie.
Wszyscy jednak inaczej. Coż wżdy po nim w domu,
Kędy się nie nauczy, chyba wszeteczeństwa
10
K. Opaliñski - Satyry.p65
10
2004-02-18, 11:31
I wszelkich niepoczciwych obyczajów oraz.
65 Pan ociec sam stanie mu za mistrza dobrego,
Pań matka też i siostry takiegoż gatunku.
Pije ociec w dzień i w noc, nie wyda go synek,
Gra kostek – i tych pewnie tenże dopomoże.
Zwadźca on, wprawi się też niedługo w toż i syn.
70 Rad podwiczki pilnuje, i w tym go wyrazi
Ad amussim, i w inszych zbytkach i nierządzie,
I które tylko możesz ogarnąć rozumem
Niecnotach; ojcowski dom stanie mu za szkołę.
Nie łoży na nauki syna i ciężko mu
75 Kopę na to obrócić, a zaś tego darmo
Nauczy się, cokolwiek i jego, i wszytek
Oraz dom zesromoci. Więc mówisz: co po tym
Synowi po łacinie umieć? A on głupi
Po polsku i łacinie, z ciebie przykład wziąwszy.
80 Tak mu tedy ten miły dom i pomieszkanie
Przy tatusiu wynidzie. Aż się też namyśli
Wysłać go gdzie daleko w cudzoziemskie kraje,
Po co proszę? – aby tam z małpą się ożenił
Albo więc inspektora marnie okaliczył,
85 Albo zabił. Wszak wiecie niedawne przykłady.
Wraca się pan syn ze Włoch tandem do Ojczyzny
90
Żonkę z sobą prowadząc, a synową ojcu.
Pociecha, dla której go trzeba było pięć set
Mil od Polski posyłać! Nie wspominam straty
I nakładu, i kosztu, i prace, i złota,
Które się tam rozeszło, raz na pijatyki,
Drugi raz na zamtuzy i złą kompaniją.
Lecz tego nie żałować, bo się grać na lutni,
Śpiewać, skakać galardy, ba i po francusku
95 Nauczył dyszkurować: więc i alamode
Chodzić, stroić i wszystko czynić po francusku.
Coż z tego? To rozumiesz, że siła tym wygrał?
Mym zdaniem wszystko stracił, kiedy bonam mentem.
Już mu i Polska śmierdzi i wszystko w niej gani.
11
K. Opaliñski - Satyry.p65
11
2004-02-18, 11:31
100 O Francyi powiada, o damach, baletach.
Nic nie umie tylko łgać, a udawać rzeczy:
W źwierciedle ustawicznie ni tam małpa jaka
Muszcze się, goli brodę, i dwa razy o dzień;
Toż na potym i w polskim stroju czynić będzie.
105 Monstruje, perfumuje, pudruje i trafi
Włosy, z których żelazo ledwie kiedy znidzie;
Mowa, strój po francusku – i gest, i zabawa.
Siła przejął zwyczajów; umie i kapłuna
Drewnianego rozebrać, a zjeść prawdziwego.
110 I po toż to całe ośm lat w Rzymie, w Paryżu
Potrzeba było mieszkać – i na to się ten koszt
Siedmiudziesiąt tysięcy obrócił, i nad to?
A toż masz korzyść z tych to cudzych miłych krajów,
Że syn twój miasto nauk przyniósł ci te figle
115 A prezumpcyi nazbyt, którą ma o sobie,
Że grzeczny, że uczony, że wszyscy błaznowie,
Tylko sam nie, a ono opak to rozumieć.
Jako jeden senator o sobie powiadał,
Gdy też był ze Francyi i ze Włoch powrócił,
120 Że mu się w Polszcze każdy zdał być ledajaki,
Tylko on grunt. Za czasem tak się mu zaś zdało,
Że wszyscy mądrzy, tylko on sam jeden błazen.
Lecz ja do ciebie, ojcze, znowu się powracam
I pytam, co wżdy będziesz czynił z tym to synem,
125 Który się świeżo wrócił? Poślesz go do dworu,
Czy do wojska? Nic z tego. Niech się domem bawi,
Tu-ć się siła nauczy; pić a kostyrować,
Warcabami kołatać, kart grać do umoru.
Nuż utracać, pachołków przyjmować, po miastach
130 Hulać, krzosać, wadzić się, sąmsiadów najeżdżać,
Rodziców nie szanować, rady ich nie słuchać,
Równych sobie znieważać. Aż też utną rączkę
I onę piękną gąbkę sprosnie nakarbują.
Ty dopiero zabiegać temu chcesz; daremnie.
135 Czemu? bo już nie rychło, gdy się rozbieżały
12
K. Opaliñski - Satyry.p65
12
2004-02-18, 11:31
Koła i gdy już trudno zatrzymać ich z góry.
Spyta mię kto: nierządu tego co za koniec?
Króciusi[e]ńko odpowiem: marne ożenienie
W domu, jeśli się w Niemczech gdzie nie opartolił
140 Przeciw woli rodziców. Za tym to nastąpi,
Że wszystek dalszy żywot brzydko poprowadzi
I w domu lata strawi z powszechną niesławą,
Bo z młodu do rozkoszy i nierządu przywykł;
Nie z tej szkoły ani też takiego ćwiczenia
145 Było dwanaście młodzi cnych onych Polaków,
Którzy w Adrynopolu na wszeteczny nierząd
Od Amurata będąc, cara tureckiego,
Wybrani ze wszech więźniów, zabić umyślili
Cesarza, a gdy jeden Bułgarzyn ich wydał,
150 Wiedząc o mękach, które cierpieć, albo sprosnym
Żądzom tyrana mieli brzydkiego podlegać,
Samiż z sobą tak długo broniami czynili,
Pokąd ostatni nie legł i ducha nie oddał.
To powiedziawszy, spyta mię kto, co wżdy radzę
155 O wychowaniu dzieci. Powiem, tylko słuchaj.
Z młodych lat i dziecinnych nie chowaj ich miękko,
Niech przywyka synaczek niewczasom, córeczka
Posłuszeństwu, bojaźni Bożej i rodziców.
Potym na inspektora nie żałuj, a w karze
160 Każ mieć chłopię, sam także w niczym nie pobłażaj,
Zwłaszcza gdy upor znajdziesz w jego przyrodzeniu.
Utraty i złych rzeczy nie ucz, i owszem, broń;
Niech się też synek z tobą nie pospolituje,
Aby cię i na potym szanował, i matkę,
165 Niech zna oko surowe ojcowskie i matki.
Na nauki nie żałuj. Potym, gdy go zechcesz
Posłać do obcych krajów, wprzód u siebie uważ
I kiedy, w których leciech, a gdzie i z kim posłać,
Bo takiego potrzeba przybrać, kto by umiał
170 Kierować nim i jego porywczą młodością.
Nie żałuj na człowieka godnego, co by miał
13
K. Opaliñski - Satyry.p65
13
2004-02-18, 11:31
Słuszną swoję powagę i respekt u niego.
Gdy się zaś z tych tam krajów do domu powróci,
Nie baw przy sobie, ale poślej go do dworu
175 Albo do wojska, albo też na służbę kędy,
Gdzie by brał swe ćwiczenie. Tak z niego mieć będziesz
Człowieka poczciwego i znaczną pociechę.
Inaczej śmiele rzekę: lepiej nie mieć dzieci,
Niżeli mieć takowe, które dom twój, siebie
180 I ciebie zhańbić mają – a zhańbić na wieki.
14
K. Opaliñski - Satyry.p65
14
2004-02-18, 11:31
Pobierz darmowy fragment (pdf)